Przegląd zespołów Przystanku Żory: Zdjęcia sferyczne i streaming

9 kwietnia 2017 odbył się przegląd zespołów przed drugą edycją festiwalu Przystanek Żory. Nieskromnie napiszę, że mam przyjemność brać udział w organizacji tej imprezy i jestem w niej od początku, tj. od powstania samej idei Przystanku. Staram się więc wspomóc festiwal w różnoraki sposób, między innymi zdjęciami sferycznymi. Miejski Ośrodek Kultury w Żorach, gdzie odbywał się przegląd, rozbrzmiał na kilka godzin przeróżnymi stylami muzycznymi. Robiłem zdjęcia 360 stopni, a nawet transmisję na żywo na Facebooku (ta już nie w 360 stopniach).

Pierwsze zdjęcie 360°

Gdzieś na dwie godziny przed rozpoczęciem wydarzenia stawiliśmy się w MOK, aby ogarnąć kilka drobnych spraw. Było pusto, nikogo ani na scenie, ani na widowni. Postanowiłem skorzystać z tej pustki i zrobić zdjęcie typu „before”. Skręciłem statyw z monopodem i aparatem sferycznym, i trzasnąłem kilka fotek. „Fotek” brzmi jakbym robił zdjęcie komórką, ale tak szczerze to nie odbiega to od rzeczywistości. Aparat sferyczny, który dzierżyłem w dłoni, ma 36 matryc wielkością zbliżonych do tych, które są montowane właśnie w aparatach telefonicznych. Najlepszym zdjęciem okazało się zdjęcie przy perkusji. Miałem jeszcze zdjęcia z centrum sceny oraz przed nią, jednak oba wydawały mi się zbyt nudne i schematyczne.

Nieplanowany streaming video

Zespoły zaczęły się zjeżdżać, w tle było słychać strojenie sprzętów i próby. W tym czasie przypomniałem swoim rękom, że nie są tylko od trzymania myszki czy od klepania po klawiaturze. Po przeniesieniu kilku sprzętów i przybyciu wszystkich zespołów nastąpiło krótkie zebranie przed występami. Ozi (organizator, ten łysy z brodą na zdjęciu) przedstawił pokrótce zasady, a ja wytłumaczyłem, że kula z 36 szkiełkami, którą trzymam w dłoni, nie jest bombą, która wybuchnie na scenie po 10 sekundach (już raz się mnie o to ktoś pytał). Nikt na moje szczęście nie miał nic przeciwko, że będę się z tym urządzeniem pałętał po scenie.

Spontanicznie też narodził się pomysł o stremowaniu występów (chyba wpadła na to Celina – też organizatorka, ta jedna z niewielu kobiecych twarzy na tym samym zdjęciu, co Ozi). Tak, sami w ten dzień jeszcze nie wiedzieliśmy, że będziemy przesyłać wideo na żywo. Dopiero odkrycie na miejscu otwartej sieci Wi-Fi w MOK-u zainspirowało nas do tego, by spróbować transmisji. Wykorzystaliśmy do tego mój smartfon, ponieważ on poradził sobie z transmisją najsprawniej. Był jeszcze drugi smartfon, ale nim nie mogliśmy obsłużyć transmisji (robiliśmy wcześniej testy i był komunikat o wysyłanej transmisji, ale dostępny był tylko dźwięk bez obrazu), zatem ten został wykorzystany przez Celinę do aktywności w social media – siedziała obok mnie, na bieżąco prowadziła Facebooka i odpisywała ludziom w komentarzach. Profesjonalnie więc było na tyle ile mogło, czyli wcale – relacja na żywo pod szyldem Facebooka odbywała się poprzez mój telefon, a stabilizację obrazu zapewniały moje dwie silne ręce.

Z każdym zespołem umówiliśmy się tylko na jeden kawałek. Chodziło o przekazanie namiastki przeglądu, szczególnie że wejściówka na niego była płatna i nie chcieliśmy on-line pokazywać wszystkiego („Reszta była ucztą muzyczną dla zgromadzonych w MOK – jak to opisaliśmy na Facebooku). Dla zespołu AKO OKA zrobiliśmy jednak wyjątek, bo streaming tego zespołu rozpoczął się dosyć nieszczęśliwie. Przez pierwsze sekundy internetowa publiczność mogła zobaczyć moją twarz, ponieważ włączyła się kamera przednia smartfona, a nie tylna. Pozostało mi więc uśmiechnąć się i w tzw. międzyczasie zmienić kamerę. Potem zrobiło się lekkie zamieszanie, bo nie wiedziałem, jak trzymać telefon – jak przy streamingu poprzedniego zespołu telefon ustawiony miałem w poziomie i ikonki były na swoim miejscu, tak teraz były obrócone o 90 stopni, łącznie z całym obrazem. Na szczęście szybkie sprawdzenie transmisji przez znajomych (pozdrowienia dla Pyrków) potwierdziło, że aparat dobrze trzymałem w pionie, chociaż mi się wydawało to nienaturalne. Przez to na początku internauci musieli kilkukrotnie przechylać głowę o 90 stopni, bo kilka razy zmieniałem orientację… położenia telefonu oczywiście.

Podejrzewam, że jak już rozpoczął się streaming, to żyroskop wykrył pionową pozycję telefonu, i tak aplikacja Facebooka sobie zapamiętała tę orientację. W trakcie wysyłania nie można było jej już zmienić, a że nie chciałem przerywać i bardziej komplikować sprawy, to ten streaming nagrany został w pionie, a zespół AKO OKA przerwaliśmy transmitować po drugim utworze. Taka oto złośliwość technologii. Gdy film zobaczyłem później na komputerze, okazało się, że przez jakiś czas przysłoniłem palcem mikrofon telefonu i tym samym ściszyłem i zniekształciłem nagrywany dźwięk… <facepalm> Całość wyglądała dokładnie tak. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że pierwszy raz takie coś robiłem. Resztę filmów wraz z innymi dotyczącymi Przystanku Żory zobaczycie w dziale Filmy na facebookowej stronie festiwalu.

Smartfon – narzędzie podstawowe

Mój smartfon był najbardziej eksploatowanym urządzeniem w ten dzień. Plan był taki, że streamujemy pierwszy numer zespołu, a potem wykonuję kilka szybkich zdjęć komórką, a następnie wchodzę na scenę ze statywem i aparatem sferycznym. Do wszystkich czynności był mi potrzebny właśnie mój smartfon, bo nawet aparatem sferycznym steruję przez aplikację telefonu. Jeden zespół miał 20 minut na swój występ i to był mój czas, żeby ogarnąć wszystkie zadania. Gdy zespół kończył granie, łapałem członków bandu na ostatnie pozowane zdjęcie grupowe.

Sfera statyczna i dynamiczna

W sumie każdy zespół ma po dwa zdjęcia sferyczne – wykonane w trakcie grania oraz po prezentacji swojej twórczości. Aparat sferyczny, który posiadam, nie radzi sobie ze zdjęciami, na których jest jakiś dynamizm. Zdecydowanie lepiej wyszły więc zdjęcia pozowane, gdzie moi modele czy modelki otrzymali ode mnie jasne instrukcje, by się na kilka sekund „zamrozić”. Nie wszystkim wyszło to perfekcyjnie, ale gołym okiem widać, że te zdjęcia wyszły ostrzej, niż te wykonywane w trakcie koncertu, gdzie trudno zespołowi stać w miejscu, grając swoją muzykę. O ile przy zdjęciu grupowym robiłem dokładnie jedno ujęcie na zespół, to przy prezentacji grupy robiłem po ponad 10 sztuk, by spośród nich wybrać to najfajniejsze. Celowo nie piszę „najostrzejsze” bo pod ową „fajność” chciałbym podciągnąć powstałe rozmazania czy duchy. Bawiłem się tutaj trybem zwykłym i HDR. Przy tym drugim aparat potrzebuje trochę więcej czasu na wykonanie finalnego zdjęcia, jednak gdy postacie są w ruchu, powstają duchy. Wybierałem więc co fajniejsze duchy i rozmazania oraz skupiałem się nad tym, by frontman lub osoby na pierwszym planie były jednak jak najostrzejsze. Dla zdjęcia grupowego nie stosowałem trybu HDR.

Low battery – tego chciałem uniknąć

Potem była chwila przerwy na zmianę zespołu. Ten niewielki kawałek czasu wykorzystywałem na podładowanie akumulatorów w telefonie i aparacie sferycznym. Niestety kula obiektywów stosunkowo szybko się rozładowuje, a i wskaźnik baterii nie do końca pokazuje dokładną informację, więc wolałem dmuchać na zimne i w każdej przerwie dostarczać jej zapas mocy. Wymienna bateria to jest jednak coś. Na niektórych zdjęciach możecie mnie zobaczyć, jak pilnuję kontaktu niedaleko sceny.

Powrót do Krakowa

Przy ostatnim zespole (Fifidroki) musiałem złamać koncepcję i to zaraz przed koncertem zrobiłem zdjęcie grupowe. Czas naglił, bo przegląd odbywał się w Żorach, a na co dzień stacjonuję w Krakowie, a musiałem w ten dzień wrócić do domu. Byliśmy (ja i Celina) więc zależni od rozkładów jazdy autobusów (Żory-Katowice i Katowice-Kraków) i celowaliśmy w przedostatni autobus z Żor do Katowic, bo jazda ostatnim już w przeszłości kończyła się niepowodzeniem (zostawaliśmy w ciemnej d…, ponieważ albo nie przyjeżdżał, albo przyjeżdżał pełny i nie było już miejsca).

Wrażenia o przeglądzie

Wszystkie zespoły godnie reprezentowały swój styl muzyczny. Moje ucho było bardzo szczęśliwe i przyjemnie wykonywało mi się moją pracę w rytm granej muzyki. W przeglądzie tym do zagrania w drugiej edycji Przystanku Żory jury wytypowało zespół Fifidroki, a publiczność wybrała The Bad Sleep Well. Jury podobno miało ciężki orzech do zgryzienia. Bliżej mojemu sercu są rockowo-metalowe brzmienia i na mnie największe wrażenie sprawił SickNest, zresztą… sami posłuchajcie i zobaczcie, jak ładnie dopracowana jest prezentacja albumu na YouTubie. Niestety zespół na przeglądzie grał bez wokalisty. Dodatkowo chciałbym od siebie wyróżnić Blu’Ska, który wgryzał mi się w ucho, a frontman bawiący się na scenie przekazywał swoją pozytywną energię.

Postprodukcja

A w Krakowie… jeszcze trochę „pofejspalmowałem” ws. wpadki ze streamingiem video. Przyszedł i czas na podstawową obróbkę zdjęć.

Wszystkie zdjęcia wyszły bardzo ciepłe, więc korekcja balansu bieli i niektórych kolorków były podstawową czynnością. Nie niwelowałem żadnych przekłamań wynikłych ze złego złożenia 36 zdjęć (lub 3×36 zdjęć w wersji dla HDR) w chumrze Panono. Za to trochę serca włożyłem w usuwanie statywu i jego cienia ze zdjęć, czyli wykorzystałem w Photoshopie narzędzia: stempel, łatka, pędzel korygujący. Korekcji dokonywałem na odwróconym widoku typu Angular Fisheye, aby mieć w miarę płaski spód panoramy i stosunkowo łatwo usuwało się statyw. Po poprawkach wracałem do projekcji prostokątnej o stosunku 2:1. Do zmian projekcji użyłem zestawu operacji dla Photoshopa pod nazwą Domemaster Photoshop Actions Pack. Celowo na wszystkich panoramach nie umieściłem swojego logo w nadirze, aby nie przykrywać swojej pracy. Przyznam, że deski parkietu sceny były łatwo klonowalne. Najbardziej nie znoszę kostek brukowych na rynku miast – wtedy wolę wkleić po prostu logotyp. Najwięcej pracy miałem przy usuwaniu cienia aparatu, który wkradał się na któregoś z członków zespołu. Tak się podjarałem tym, że mi to nieźle wyszło (patrz perkusista zespołu The Bad Sleep Well), że przeoczyłem w ogóle cień na reprezentancie sekcji dętej zespołu Blu’Ska. Mógłbym to jeszcze poprawić, ale jak już wypuszczę zdjęcia w świat, to już potem tylko narzekam.

Photosfera na Facebooku

Najpierw zdjęcia te zostały udostępnione na facebookowej stronie Przystanku Żory. Panoramy oryginalne mają 108 Mpx i rozdzielczość 16384x8192px. Facebook niestety pomniejsza zdjęcia 360° do rozmiarów 6000×3000, dlatego na tym blogu możecie zobaczyć zdjęcia w oryginalnej jakości. Przy zdjęciach dla Facebooka nie używałem Neat Image do usunięcia szumu, ponieważ po zmniejszeniu zdjęć nie był on zauważalny. Usunięcia szumów dokonałem dla zdjęć na tym blogu. Pierwszy raz skorzystałem ze wsadowego (masowego) usuwania szumów jednocześnie na wszystkich panoramach. Fajna opcja szczególnie dla zdjęć wykonywanych w podobnych warunkach. Automat bardzo dobrze znajdował próbkę, na podstawie której następowała redukcja szumów na zdjęciu. W Lightroomie mam szablon, w którym mam wskazany zapis do rozdzielczości facebookowej. Jeden klik i zdjęcie jest wyeksportowane, ale niestety takiego zdjęcia Facebook jeszcze nie pokaże użytkownikowi w postaci sferycznej. Poprzez program ExifTool należy dodać do zdjęcia tag EXIF o nazwie ProjectionType z wartością equirectangular. Jak to zrobić opisałem w osobnym poście: Jak dodać zdjęcie sferyczne na Facebooku?

Kwestia piwa

A piwo? Piwo było… w Katowicach, gdzie mieliśmy (ja i Celina) godzinę do autobusu do Krakowa. Z Żor do Katowic jechaliśmy w ścisku, duchocie i ciepłocie, dodatkowo na stojąco, bo miejsc nie było. Niektórzy narzekali nawet, że zaraz zemdleją (ludzie w kurtkach, ale oczywiście nikt okna nie otworzył, mimo że szyby zaparowane, a pot spływał po twarzach). Po takiej jeździe musiałyby być więc dwa piwa. I były. 😉

Wykorzystany sprzęt:

  • aparat sferyczny Panono
  • smartfon Samsung Galaxy S7
  • statyw Manfrotto
  • monopod

Wykorzystane oprogramowanie:

  • Neat Image
  • Adobe Lightroom
  • Adobe Photoshop
  • Domemaster Photoshop Actions Pack
  • ExifTool
  • Kolor Panotour Pro